Przepis na chleb bezglutenowy
Dzisiaj podzielę się z Wami przepisem na chlebek gryczany, którego podstawowym (lub jedynym) składnikiem jest biała kasza gryczana niepalona. Co najważniejsze chleb jest w 100 % bezglutenowy. Przepis otrzymałam od mojej pani dietetyk, do której się udałam po usłyszeniu diagnozy: Hashimoto i alergia krzyżowa na żyto i pszenicę.
Zrobienie tego chlebka jest banalnie proste, wymaga jednak cierpliwości. Mimo, że prawie nic nie trzeba przy nim robić, jego wykonanie zajmuje przynajmniej ... 1,5 dnia.
Podstawowe składniki:
- 500 g kaszy gryczanej białej niepalonej
- 3 szklanki wody
- 3 łyżeczki soli (ja używam himalajskiej, która jest mniej słona od tej zwykłej - zwykłej trzeba więc dodać mniej)
- opcjonalnie pieprz (ja używam świeżo zmielonego pieprzu kolorowego).
Składniki dodatkowe:
Według uznania ;)
Naprawdę można dodać wszystko, na co tylko ma się w danej chwili ochotę. Dzięki temu chleb nam się nie znudzi i za każdym razem może smakować inaczej.
Ja najczęściej dodaję pestki dyni, słonecznika (tak jak w dzisiejszym przepisie), ostatnio również bardzo polubiłam się z siemieniem lnianym i czarnuszką. Można też dodać ulubione zioła np. czosnek niedźwiedzi lub suszone owoce.
Wykonanie
Do naczynia wsypujemy kaszę, płuczemy ją kilka razy. Zalewamy 3 szklankami wody. Odstawiamy. Ja zostawiam ją na kuchni, gdzie jest ciepło, wtedy szybciej wytwarza się zakwas i kasza zaczyna kiełkować. Kaszę zazwyczaj przygotowuję wieczorem, rano mieszam i znowu zostawiam.
Dodaję niewielką ilość ulubionych ziaren i mieszam - już bez blendowania.
Następnie przygotowuję keksówkę - wykładam papierem do pieczenia, na dnie smaruję oliwą z oliwek, żeby chlebek lepiej odszedł i przelewam do niej gotową masę. Na wierzch posypuję ziarnami.
Wstawiam do (wyłączonego) piekarnika i zostawiam w spokoju na całą noc, podczas której ciasto dalej wyrasta. Rano, nie otwierając piekarnika (żeby wyrośnięty chlebek nie opadł) nastawiam piekarnik na 190 stopni i piekę go przez 55 min. góra dół (bez termoobiegu). Po upływie tego czasu wyciągam chleb, wyjmuję go z blaszki razem z papierem i ponownie wstawiam. Dalej piekę go ok 20 - 25 min. w temperaturze 160 stopni góra dół z termoobiegiem.
Dzięki temu skórka jest chrupiąca i wygląda smakowicie.
Et voilà!
Chlebek jest już gotowy.
W całym domu wspaniale pachnie niczym w najlepszej piekarni. Uwielbiam ten zapach o poranku.
Po wystygnięciu chlebek zawijamy w bawełnianą ściereczkę i chowamy w szafce/chlebaku.
W ten sposób możemy przechowywać go do 4 dni.
W naszym domu chlebek piekę najczęściej tylko dla siebie. Mój mąż go nie lubi (zresztą tak jak wiele innych "zdrowych" dań ;). Czasem, o dziwo, zje go mój wybredny syn - niejadek.
Dlatego po ostygnięciu zazwyczaj kroję chlebek i porcjuję, przekładam do foliowych śniadaniówek i zamrażam. Wtedy wystarcza mi na cały tydzień na śniadania do pracy.
Smacznego!
0 komentarze